Posty

Inkwizytor: We don't fuck anymore? *2*

Obraz
We don't fuck anymore? *2*   -Lufycerze i wszyscy diabli trzymajcie mnie. Jak ty wyglądasz Hasting? -  burknęła kobieta z odbicia. Lustra nie powinny zawierać głosu w świecie ludzi. A przynajmniej tak mogło by się wydawać każdemu, kto nie widział teraz zjawy starszej kobiety, z wyrazem twarzy, któremu po prostu nie dało się sprzeciwić.     Ciężko było określić jej dokładny wiek. Miała zmarszczki wokół oczu, ale i długie, wciąż bujne loki w odcieniu kasztana, poprzecinane pasmami siwizny. Wyglądała jak wyrwana z kart historii , z tym swoim perłowo białym kołnierzem i ukradzioną koroną wuja na głowie.   -Czyli nie dostanę żadnych wyjaśnień, co? Jasne, jestem przecież tylko gospodynią. - pisnęła. - Były czasy, w których tacy jak ty, mogli co najwyżej oglądać mnie z powozu... Tristan nie zadał sobie trudu w celu uciszenia jej. Siedział naprzeciwko lustra, z głową opuszczoną w dół. Rana na gardle została opatrzona niezgrabnym bandażem, tamującym krew. Nie dbał o

Inkwizytor:

Obraz
    We don't fuck anymore? Grota, w której spała Isabelle z biegiem czasu upodobniła  się do niej samej. Z pirackiego azylu o groźnych skałach, oraz wiecznie wzburzonym morzu, zmieniła się w schronienie wilgotne i ciepłe niczym kobiece łono.   Wejście do ukrytej komnaty, znajdowało się w maleńkiej szparze. Ułamek dowodu, to wciąż za mało, za głęboko i za niebezpiecznie dla śmiertelników. Jednak Tristan Hasting już od dawna nie był człowiekiem.  Wiedział, jak się tam dostać. W końcu sam wybrał tą grotę na jej więzienie, pragnąc należeć do tego miejsca na równi z nią. Spoczywać przy niej do samego końca, mogąc dbać o jej bezpieczeństwo. Tyle, ze straciłby Isabelle, zanim zdążyłby westchnąć z ulgą. Gdyby przegrał bądź odszedł, Nigrum wykonałoby na niej zaległy wyrok śmierci. Taka była umowa - on walczył dla nich, a one zachowały ją przy życiu. Isabelle była pogrążona we śnie, z którego miała się wybudzić, gdy Tristan odkupiłby grzechy ich obojga, co oznaczało

Inkwizytor: Nothing good in this side of moon*2*

Obraz
Nothing good in this side of moon*2*     Savannah Davis modliła się do wszystkich znanych jej bogów, aby tamten wybuch nie dotyczył jej dzieci. Biegła ulicami Bostonu, nie zatrzymując na żadnym z czterech czerwonych świateł. Napędzała ją wściekłość. Jakiś kretyn złapał jej taksówkę, gdy ta była na dwa metry od niej. W tamtej chwili miała ochotę złamać przysięgę, rozczłonkowując mu ciało w najbardziej bolesny sposób. Powstrzymał ją strach. Gdyby się ujawniła, Nigrum z łatwością by ją odnalazło. Savannah najchętniej zamieniłaby się swoimi mocami, na większe mieszkanie, oraz możliwość pospania o godzinę dłużej rano, ale to nie było jej dane. Nie potrzebowała dziwactwa, którą sprezentowała jej nigdy nie poznana matka. Chciała jedynie szczęścia dla siebie i swoich dzieci. Bo Dylan i Katy jak nikt, zasługiwali na to, żeby być szczęśliwi. Wybaczali jej gdy nie mogła przyjść na zebranie, kupić im najnowszych komórek, czy gdy wściekał

Inkwizytor:Nothing good in this side of moon

Obraz
Nothing good in this side of moon   Mężczyzna w granatowym płaszczu pojawił się paręnaście przecznic dalej. Rana na jego szyi zamknęła się przy wypowiedzeniu odpowiednich słów, jednak pozostawiła po sobie obrzydliwą bliznę. Niemalże usłyszał w głowie głos pani Ell, gdy zacznie narzekać, że po raz kolejny musi marnować na niego swoje cenne kremy. Rozejrzał się. W zaułku śmierdziało stęchlizną i rozkładającymi się ciałami. Tris omal nie rozdeptał wychudzonego szczura, który zapiszczał mu pod butem. Ziemia pod jego nogami wciąż delikatnie pulsowała od niedawnego wstrząsu. Wystarczyło by wytężył zmysły, by zauważyć fioletowo zielonawe opary unoszące się ponad światłami miasta. Miał do czynienia z starożytną magią. Było tego tak pewien, jak swojej niechęci do całej sytuacji. Używanie teleportacji w tym momencie byłoby  wyjątkowo niebezpiecznie. Chcąc by ten dzień wreszcie się skończył, Tristan wyszedł z zaułka, kierując się do jednej z taksówek. Inkwizytor ws

Inkwizytor: Hunt or be Hunted *2*

Obraz
Hunt or be hunted *2*     Aurora Hasting od dawna nie należała do przykładnych kobiet z rodzinnego hrabstwa. Zmieniała mężczyzn o wiele szybciej niż wcielenia. Kochała whisky i cygara. Enigma wydawała się przy niej banałem dla głupców. Co najgorsze dla większości - była wiedźmą. Piekielnie zdolną wiedźmą.  Nawet jej brat dupek, nie był w stanie temu zaprzeczyć. Nie było na świecie lepszej zmory, która z takim wdziękiem udaremniałaby jego wysiłki ratowania świata przed ,,złymi i okrutnymi wiedźmami''. Tristan próbował powstrzymać nieuchronny proces, mający poskutkować stania się przez nią Cesarzem Wiedźm. Ale ona wiedziała, że właśnie do tego została stworzona. Żyła, cierpiała i manipulowała właśnie dla tego momentu.  Aby się to udało, potrzebowała wsparcia równie silnego jak ona sama. Jedyną opcją pozostawała Isabelle - najgroźniejsza z wiedźm. Dlatego musiała wykraść ten klejnot. Gdyby go zdobyła mogłaby uwolnić Isabell

Inkwizytor: Hunt or be hunted

Obraz
  Hunt or be hunted   Delikatny pocałunek musnął szyję Tristana, odbierając mu całą koncentrację. Tym razem nie uniknął ciosu. Z jego piersi trysnęła krew opryskując rzeźbę z czaszek. O wiele bardziej niż ból, Inkwizytorem wstrząsało zszokowanie. Hasting wszędzie rozpoznałby te wargi. Tylko, że jakim cudem? Ich właścicielka miała ich więcej nie użyć. Osobiście o to zadbał. Dlaczego więc jego durna, naiwna dusza poczuła pożądanie, jakie odczuwała tylko przy niej? Przypływ emocji, gdzieś z odmętów martwego serca? Przeciwniczka pochyliła się nad nim, mając zamiar zadać ostateczny cios, jednakże to on wciąż pozostawał myśliwym. Konsternacja mogła poczekać. Delikatna skóra czoła spotkała się z ostrymi ząbkami czaszki, którą pochwycił. Jej wrzask odbił się echem od ścian Kaplicy Czaszek.Tristan korzystając z sytuacji, złapał ją za włosy i cisnął jej drobnym ciałem o ścianę. Posadzkę splamiła wrząca substancja - krew wiedźm. Wiedźma syknęła, próbując zregenerować

Inkwizytor: Oh, Can we back to the start?

Obraz
  Prolog : Oh, Can we back to the start?   Mężczyzna dokładnie przetarł oczy. Opcje były dwie. Albo to rozpacz rzuciła mu się na umysł, albo sama Śmierć dotarła na pogrzeb jego ojca. Istota pozostawała z dala od żałobników bacznie przyglądając się ceremonii. Tristan rozejrzał się, ale nikt nie zwrócił uwagi na odzianą w czarne szaty zjawę. Wyglądało na to, że tylko jemu pozwoliła się oglądać. Próbując nie popaść w większy obłęd, pozostawił zdruzgotaną matkę z milczącą jak nigdy dotąd Aurorą, po czym odszedł. Zbliżał się do niej, krok po kroku. Miał wrażenie, że cały świat spowolnił. Jednak ona nie zamierzała czekać. Śmierć ruszyła w stronę lasu. -Zaczekaj. Postać przystanęła, odwracając się do niego przodem. Istota uniosła woal zasłaniający jej oblicze. Hasting oczekiwał trupa, jednak to co zobaczył było najżywszym co kiedykolwiek widział. Isabelle Dziewczyna, która niegdyś stanowiła dla niego początek i koniec. Ta dla której omal nie umarł. Ta